wtorek, 22 listopada 2016

Rozdział 13

Look at me, 
Is this what you want?
Look at me,
Am I what you need?



     Minęło parę dni od nocy gdy Andy dowiedział się, że się samookaleczam. Nie, skądże, wcale go nie unikałam! Tylko, że nie odbierałam od niego telefonów, nie odpisywałam na jego wiadomości a jeżeli już to krótko i na temat. Eh.. Przyznaję się, może i trochę go unikam. Ale nie potrafię się pogodzić z faktem, że on wie. Dziwnie się czuję w jego towarzystwie, wolę przebywać z Lou.

     Jednak Louis zauważył zmianę w zachowaniu Evelyn. Dopytywał się, próbował się dowiedzieć co takiego zaszło. Evelyn nie wyglądała dobrze, miała dużego siniaka na twarzy, lecz gdy tylko się o to zapytał, spławiła go i powiedziała, że się uderzyła. Co chwila brała tabletki przeciwbólowe, mówiąc że ma migrenę. Też póbował dowiedziećsię czegoś od Andy'iego, ponieważ wiedział, że ta dwójka ma się ku sobie, ale jednak i to nic nie dało. 

     Andy próbował się skontaktować z Eve, lecz ona uparcie nie odbierała od niego telefonów, nie odpisywała na jego wiadomości albo spławiała go wiadomością, że jest zajęta. Nie wiedział, co złego zrobił ale chciał to naprawić. Evelyn jest dla niego ważniejsza niż jemu samemu się zdawało, co i jego samego przerażało. Ale co najważniejsze, martwił się o nią. Wiedział jednak, że nie może jej tak osaczać i że sama się odezwie, kiedy będzie na to gotowa. 
     Premiera pierwszej płyty chłopaków nadchodziła wielkimi krokami i chłopcy musieli skupić się na orgnizowaniu, planowaniu. Poza tym mieli jechać w trasę tuż po premierze. Wakacje się skończą a Andy nie wiedział jak ma postąpić z Evelyn. 
    Weszliśmy z chłopakami do biura ponieważ byliśmy umówieni z producentem. Trzeba było omówić trasę i opracować szczegóły dotyczące naszego pierwszgo albumu, czyli okładka itp. Spotkanie trwało więcej niż trzy godziny, więc potem poszliśmy razem coś zjeść. 
    - Co u Evelyn? Może przyjdzie do nas? - spytał Ash.
    - To chyba nie jest dobry pomysł. Ostatnio się nie odzywa. - odpowiedziałem i zacząłem jeść moje tacosy. Reszta chłopaków nie skomentowała ani mojego zachowania ani odpowiedzi. Zaczęli się wygłupiać, jak zwykle. Denerwowałem się. Nie miałem pojęcia jak ludzie zareagują na nasz nowy album, a zależało mi na tym jak na niczym innym. Moje marzenia mogły się w końcu spełnić. Po skończonym posiłku rozeszliśmy się, każdy miał coś do roboty. Postanowiłem zadzwonić do Louis'a i porozmawiać z nim. Może da radę jakoś przekonać Eve, aby do mnie się odezwała. 
    Wybrałem numer i zadzowniłem.
    - Halo? - odezwał się po drugiej tronie słuchawki. 
    - Hej, to Andy. Masz może chwilę aby się spotkać? 
    - Ehm.. No tak za godzinę dam radę. Matka truje mi trochę dupę że mam pokój posprzątać. - zaśmiał się
    - Okej, to za godzinę w parku, wiesz gdzie. - powiedziałem i się rozłączyłem. 
    Miałem jeszcze trochę czasu, więc udałem się do domu żeby posiedzieć trochę z moimi staruszkami. Mamy nie było w domu, więc przysiadłem się do ojca który oglądał mecz. Nadal byłem trochę głodny, więc zrobiłem sobie jeszcze tosta. Nim się obejrzałem, musiałem już wychodzić, więc wziąłem auto taty, który nie miał nic przeciwko i pojechałem do parku. Chyba czas, aby sprawić sobie własne auto. Może po trasie.. 
    Doszedłem do miejsca spotkania gdzie Louis już na mnie czekał. 
    - Siema - przywitaliśmy się. 
    - Co jest? 
    - Wiesz, tak prosto z mostu.. Eve się do mnie nie odzywa i nie wiem dlaczego. Mógłbyś może ją jakoś przekonać, aby wysłała przynajmniej wiadomość, czy coś? Nie wiem, jak do niej dotrzeć. - spokrzałem na niego z nadzieją w oczach. W sumie o nic wielkiego nie pytam, znam Eve już trochę i wiem, że będzie ciężko ją przekonać. 
    - No wiesz... Uff.. - westchnął - mogę spróbować, ale niczego nie obiecuję, stary. - wyciągnął do mnie rękę. 
    - Dzięki, jeśli się uda, będziesz miał dłużnika. - zaśmiałem się. - to jak, idziemy na browara? - Lou także się zaśmiał poczym poszliśmy do pobliskiego pub'u. Jedno piwko nie zaszkodzi, będę mógł prowadzić więc odwiozę Louisa. Jak powiedziałem, tak się stało. Louis obiecał, że spróbuje ją namówić do wysłania chociaż wiadomości. Mam nadzieję, że się uda bo inaczej to już sam nie wiem. 
    Wróciłem do domu. Zastałem moją mamę przeglądającą się w lustrze, ubrana jakby szła na jakiś bankiet. 
    - No, no, gdzie się wybieracie? - zlustrowałem mamę. - Pięknie wyglądasz. - pocałowałem ją w policzek, na co uśmiechnęła się ciepło. 
    - Dziękuję synuś, idziemy na jakieś tam przyjęcie, nie wiem o co dokładnie chodzi, ale twój ojciec kazał mi się ładnie ubrać. - powiedziała i poprawiła swoje loki patrząc z powrotem w lustro. W tym samym czasie po schodach szedł mój ojciec ubrny w garnitur. No, no, ciekawe co się szykuje. 
    - W takim razie, bawcie się dobrze. - uśmiechnąłem się do siebie na myśl, że mam cały wieczór wolny dom. Rodzice opuścili dom chwilę później a ja poszedłem do swojego pokoju i przy muzyce próbowałem napisać jakiś sensowny kawałek który moglibyśmy wykorzystać w nowej piosence czy coś. Mój telefon zawibrował. Gdy spojrzałem na wyświetlacz, pomyślałem, że sie przewidzaiłem. Dlatego odczytałem imię jeszcze raz i jednak się nie myliłem. Evelyn do mnie napisała. Nie wiem, jak Louis zrobił to tak szybko, ale jestem mu dłużny jak nic. 
    Hej, przepraszam za moje zachowanie. Chyba jestem ci dłużna wyjaśnienia. Masz dzisiaj jeszcze czas i ochotę się spotkać? Kamień spadł mi z serca. Oczywiście, że chcę się spotkać. Odpisałem że za 15 minut po nią będę i się zebrałem. Na szczęście rodzice pojechali autem mamy, więc mogłem pojechać autem ojca. 


***

    Nie byłam chyba fair w stosunku do Andy'iego. On starał mi się tylko pomóc, być przy mnie i mnie pewnie jakoś wesprzeć a ja głupia tylko go unikałam. Nie mogę tak dłużej. Wytłumaczę mu przynajmniej, o co mi chodzi. Tak, tak właśnie zrobię. Po paru minutach zastanawiania się, co takiego mam napisać do Andy'iego w końcu wysłałam wiadomość. 
    Jasnę, będę pod twoim domem za 15 minut. Do zaraz. Nie brzmiał na złego, więc chyba nie jest tak źle. Rozumiałabym jednak gdyby nie chciał się ze mną spotkać. Na szczęście tak nie było. 
    Poszłam szybko do łazienki związać wlosy poczym wzięłam tabletki przeciwbólowe. Zdjęłam również dresy i założyłam czarne rurki, przecież nie wyjdę jak wieśniak do niego. Gdy byłam gotowa, wyszłam przed dom i zapaliłam papierosa czekając na niego. Nie musiałam długo czekać a zatrzymało się przedemną czarne Volvo. Zgasiłam papierosa i wsiadłam do auta. 
    - Hej - uśmiechnęłam się słabo. - dzięki, że chciałeś się ze mną spotkać. W końcu nie potraktowałam Cię zbyt dobrze. - dodałam od razu, bojąc się, że jednak zmieni zdanie i odjedzie. 
    - Coś ty, cieszę się, że napisałaś. Chodz tu. - rozłożył ręcę i pochylił się w moją stronę. Przytuliłam go. Cieszę się, że jest taki wyrozumiały. 
    - Słuchaj.. Ja.. To, że się dowiedziałeś o tym, że się okaleczam.. Słuchaj, jesteś pierwszą osobą, która się dowiedziała i nie wiem, jak mam z tym postąpić. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nie wiedziałam, co sobie o mnie pomyślisz.. To dlatego nie odpisywałam no i wiesz.. Głupio mi. Dlatego chciałam Ci to wyjaśnić. - wylałam te słowa z siebie bardzo szybko. Chciałam mieć już to sa sobą, nie lubię gadać na takie tematy.
    - Czekaj, czekaj.. - zaśmiał się cicho - Doceniam to, że mi to wszystko mówisz, ale nie musisz się z niczego tłumaczyć. Ehm.. W sumie to rozumiem twoją reakcję. Nie gniewam się. Wiedziałem, że potrzebujesz czasu. Serio, nic nie szkodzi. - zapadła między nami krótka cisza. - Może pojedziemy do mnie w takim razie? Rodziców nie ma, możemy obejrzeć jakiś film albo zadzwonie po chłopaków? - zaproponował. Usieczyłam się, że zmienił temat. 
    - Jasne, czemu nie. - zapięłam pasy i auto ruszyło. 

***

     W drodze do domu uświadomiłem sobie, że Evelyn napisała wiadomość sama z siebie i Louis jeszcze nie zdążył z nią porozmawiać. Musiałem wysłać do niego wiadomość, że nie musi już się trudzić. 
    Na miejscu postanowiliśmy, że zadzwonimy po chłopaków żeby przyszłi na film. 
    - Przekaż chłopakom aby wzieki coś do jedzenia. - dodałem na koniec rozmowy z Jake'm.
    - Spoko. - rozłączył się. Miałem wrażenie, że to będzie dłuuuga noc. Evelyn zadzwoniła do Lou aby też przyszedł. W międzyczasie też napisałem do niego wiadomość, że już wszystko okej. Teraz musieliśmy tylko czekać na towarzystwo. 
    - Co takiego będziemy oglądać? - Evelyn podeszła do regału z płytami na dvd i przesuwała palcem po tytułach. 
    - Możesz wybrać, co ci się tylko podoba. - stanąłem za nią i patrzałem na tytuły filmów, które interesowały Evelyn.  - O, to jest na przykład dobry film. Uprowadzenie dziewczyny itp. Dobry film akcji. - wyciągnąłem rękę aby dosięgnąć pudełko. Evelyn wzdrygnęła się gdy poczuła, jak blisko niej stoję. Spojrzała na mnie z ukosa u uśmiechnęła się. 
    - Już go widziałam. 
    - Ah, chyba że tak. - odwzajmniłem uśmiech. - Może damy wybrać reszcie? 
    - Jasne. - wyminęła mnie i usiadła na kanapie. 

***

    Gdy cała ta banda w końcu dotarła do domu Biersack'a, atmosfera od razu się zmieniła. Zawsze gdy byłam z Andy'm sam na sam, atmosfera stawała się jak dla mnie zbyt intymna, nie wiem jak to wytłumaczyć. Więc dobrze, że zjawili się chłopacy. 
    Przynieśli ze sobą stertę chipsów, napoi gazowanych, piwa i żelki. Nie wiem kto to wszystko zje i wypije, pomijając fakt, że Andy też miał w domu spory zapas piwa i chipsów. Kłótnia o wybranie filmu trwała chyba jakieś pół godziny i w końcu wybrali Predatora. Widziałam ten film już chyba z setki razy, no ale nic nie poradzę. 
    Przed włączeniem filmu poszłam po szklanki do napojów. Ashley poczłapał za mną.
    - Hejjka Eve, co ci się stało w buźkę? - spytał i widać po nim było, że już trochę wypił. W sumie dziwne by było, gdyby był jeszcze trzeźwy. Zaśmiałam się cicho.
    - Eh, napadło mnie dwóch zbirów. - odparłam. 
    - Wiesz co - Ash się oburzył - ja to bym takich za jajca wytargał. - powiedział trochę wściekły, poklepał mnie w ramie i wrócił do salonu z paroma szklankami. Ja wzięłam resztę i także dołączyłam do grupy. Usiadłam obok Lou i seans mógł się zacząć. 


________
_____________
______________________


Tak więc, przepraszam za długą nieobecność (moje przeprosiny chyba nigdy się nie skończą XD). Oto rozdział, taki sobie moim zdaniem i pewnie ma bardzo dużo błędów, więc proszę przymrużyć na to oko ;) 
Staram się tutaj zaglądać jak najczęściej i dodawać nowe rozdziały, ale opornie mi to idzie. 
Chcę Wam podziękować za to, że nadal jesteście ze mną, że nadal zaglądacie i komentujecie. That's the only thing that keeps me going. <3 
Na miarę moich możliwości postaram się dodać coś nowego jak najszybciej i rozkręcić sytuację oraz popchnąć opowiadanie do przodu, ponieważ ten wątek mnie na prawde nudzi, ale muszę się jednak trzymać tego, co jest ustalone. 

Love you peeps xoxo 
Vicky
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz